wtorek, 12 września 2017

Z dziećmi po Mazurach cz.1 Statkiem po trawie

Ostatni weekend postanowiliśmy spełnić jedno z marzeń i odbyć rejs po kanale Elbląskim.

Marzenie w sumie spełniło się częściowo, bo zamiast rejsu 4,5 godzinnego wybraliśmy taki o  trzy godziny krótszy, to jednak jestem bardzo zadowolona.

 O kanale Elbląskim można poczytać tu  KLIK..


 


Jak pokonać różnicę poziomów miedzy jeziorami? I to nie byle jaką bo aż 100m? 

Można zbudować śluzy (takie jak kiedyś opisywałam płynąc tramwajem wodnym w Bydgoszczy KLIK) ale musiałoby ich być zapewne aż kilkanaście... można też łódź przeciągnąć z górki/pod górkę po torach a taką niezwykłą konstrukcję: pochylnie z suchym grzbietem, na które wpływają statki, które są przewożone następnie do kolejnego akwenu wózkiem po torach wymyślił i zbudował Georg Jacob Steenke, pruski inżynier. Poniżej obelisk na cześć twórcy znajdujący się w Buczyńcu:



Podróż Statkiem Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej trwa około 4,5 godziny, prowadzi przez wszystkie pięć pochylni oraz dwie śluzy, a widoki podobno są niesamowite.
Tuż przed wjazdem do Buczyńca zatrzymał nas pan oferujący kurs kanałem ale dużo krótszy, bo zaledwie  półtoragodzinny statkiem niedużym, o wdzięcznej nazwie Bursztyn. Jako że nie wiedzieliśmy wcześniej że takie krótkie kursy też są, zamierzaliśmy płynąć te 4,5 godziny jednak z uwagi na dzieci, jak również i na to, że na rejs dużym statkiem Żeglugi O-E trzeba było czekać prawie dwie godziny wybraliśmy rejs krótki.  To był bardzo dobry wybór.


Poniżej na zdjęciach pierwsza z pochylni: Buczyniec.


 Czekamy już na statku na zielone światło 


I płyniemy, a po chwili jedziemy

Na szczycie pochylni- widok na dziób...

i widok na rufę.

Konstrukcja niedawno przeszła remont, nie zmienia to jednak faktu, że działa już od ponad stu lat, do swojego działania nie potrzebuje prądu korzystając jednie z energii jaką niesie woda i że jest niesamowita!



A tu już duży statek Ż. O-E wjeżdżający na pochylnię Kąty:




Pochylnie uruchamia takie oto koło podsiębierne (poniżej)
Kapitan podawał wielkość koła  i liczbę łopat, ale nie pamiętam, a nigdzie nie mogę znaleźć. Pamiętam tylko, że Na jedną przegrodę "zabiera się" 3 tony wody,. jednocześnie napełniają się trzy przegrody! jest moc!


A poniżej znów ten sam duży statek wjeżdżający na pochylnię Buczyniec, na dół zjeżdża skuter wodny, a my znów czekamy na zielone światło.


Jeśli chodzi o podróż z małymi dziećmi to był strzał w 10!  Myślę, że te ponad cztery godziny byłoby ponad nasze i dzieci siły, w połowie byłyby znudzone i dla nikogo nie byłoby to przyjemnością, a tak zaliczyliśmy zjazd pochylnią z  góry, mogliśmy obejrzeć jak wjeżdża  duży statek (ten na który musielibyśmy czekać) a także wjazd pochylnią pod górę w drodze powrotnej (dużym statkiem albo jest w dół albo w górę, no chyba że drogę powrotną również płyniemy statkiem- łącznie 9 godzin). 
Dziewczyny po pierwszych  zachwytach rejsem znalazły dla siebie idealne miejsce:


I tam przebyły większość podróży Bursztynem.
Kapitan pozakładał im kamizelki ratunkowe, rękawice ognioodporne, w czasie gdy statek był na wózku pozwalał zajać swoje miejsce na mostku i zakładać kapitańską czapkę.

 A poniżej znów duży statek wypływający  do Elbląga- teraz już widziany z lądu. Pasażerowie autobusem wrócą do Buczyńca około 21, a my w tym czasie będziemy już nad jeziorem Ukiel.....







Warto kiedyś odbyć całą trasę ( he he najlepiej na swojej łodzi), ale to jak dziewczynki będą starsze.

Kapitan Bursztynu?a? bardzo kontaktowy, bardzo rozgadany opowiadał nam o kanale, o budowniczym, o konstrukcji no i o Elblągu trochę też.
Nie mówiąc już o różnicy w cenie (podróż Bursztynem kosztowała całą naszą czwórkę mniej niż duży rejs dla jednej osoby).
Tym sposobem jednak zostało nam niewykorzystanych kilka godzin, o czym może będzie następnym razem...

14 komentarzy:

  1. Ale fajnie!!!! Czekamy na ciag dalszy wycieczki 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam dalej to już nie było takich rewelacji;-)

      Usuń
  2. Super!! Tego jeszcze nie robilismy- jakos nie podrodze...
    Fajna wycieczka!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyście kiedyś obrali kurs wakacyjny w nasze strony to zdecydowanie warto;)

      Usuń
  3. Wiedziałam, że mazury warto odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś jakiekolwiek wątpliwości? Mazury są cudne, to to jest tylko maleńki skrawek!

      Usuń
  4. Po kanałach szynowych jeszcze nie pływałem... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, byłam przekonana że wszelkie szlaki wodne na Mazurach zostały już przez Was wzdłuż i wszerz przepłynięte;-)

      Usuń
    2. Tetryk ty tak serio?!? no ja niee moge....

      Usuń
  5. Ale ekstra wyprawa! Już kiedyś mieliśmy okazję poznać takie przeprawy. Ale tak niewiele :) chyba w przyszłym roku trzeba narobić ;) tymczasem pozdrawiam bardzo słonecznie z upalnego Santorini.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech Grecja, moje ciągle nie zrealizowane marzenie.... podeślij nam trochę słoneczka;)

      Usuń
  6. Oooooo to jest mój jeden z głównych celów przyszłościowych, może za rok-dwa... :) Ale narobiłaś apetytu jeszcze bardziej na tę wyprawę!

    OdpowiedzUsuń
  7. To latem zapraszam do mnie w takim razie :-) bo patrzę narazie nieśmiało ale jednak kierujecie się na wschód :-P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale czad! :)

    Stawierdzam, ze z moich rodzicow to jednak sa nudziarze. Przeciez mieszkajac w Polsce, na Mazurach spedzalismy czesc kazdych wakacji! Ale zamiast pokazac mnie i siostrze cos ciekawego, jakies regionalne perelki, to snulismy sie od jednej babci do drugiej, do kilku ciotek, itd. W Gizycku bylam RAZ w zyciu. Do Wilczego Szanca zaciagnelam mame niemal sila jako juz niemal dorosla osoba, bo stwierdzilam, ze MUSZE go w koncu zobaczyc. A i tak dala sie namowic chyba tylko dlatego, ze poparla mnie siostra, ktora jako juz nastolatka, tez byla ciekawa tego miejsca. :/
    Polska to naprawde piekny i ciekawy kraj, ale moi rodzice w ogole nie byli zainteresowani, zeby pokazac go corkom. Dobrze, ze Wy inaczej wychowujecie dziewczynki. :)

    OdpowiedzUsuń