poniedziałek, 5 czerwca 2017

Ze szkolnych wieści...

Hm od czego by tu zacząć, albo inaczej: czy warto w ogóle zaczynać i pisać o czymkolwiek?
Ostatnio mieliśmy w szkole spotkanie dzieci i rodziców z wychowawczynią, dyrektorem i psychologiem szkolnym.
Psychiatra może byłby bardziej na miejscu, ale nie mają, tylko spychologa.
Dziwnie było znów zasiąść w szkolnej ławce.
Od razu była też klasówka na temat zapotrzebowania na obiady i świetlicę.
Niby temat łatwy, ale jak widać nie mogli się powstrzymać od rozdania kartek, długopisów i zadania pytań;-P Taka natura.
Patrząc na rodziców, można chyba wstępnie wywnioskować, że nie będzie nudno. Może być straszno, ale to się jeszcze okaże.
Generalnie wygląda na to, że wszyscy mamy wspólny cel: i rodzice i nauczyciel i dyrektor, więc nadzieja na sukces jakaś jest. Burmistrz tylko ma odmienne zdanie na każdy temat, ale on za to wszystko płaci, więc nawet mu się nie ma co dziwić.
Liczba dzieci w klasie nie osiągnęła na razie magicznego poziomu dwudziestu i jest tylko trzech chłopców. Generalnie chyba należy im współczuć.
Na razie perspektywę, jaka się przed nami roztacza można by zatytułować Och i Ach!
Żeby tylko nie zmieniła się z czasem na Oj i Ałć! Ale trzeba być dobrej myśli, szkoła ma generalnie opinię świetnej placówki a ponoć o pani dyrektor krążą legendy.
 I nie są to opowieści z krypty, a bardziej z tych słonecznych kręgów, gdzie dobro zawsze zwycięża, a Kopciuszek też była kobietą.
Pani dyrektor robi wrażenie osoby niezwykle skromnej i przyjaznej, za to wychowawczyni na razie mnie nie kupiła, jakaś taka jest niebezpośrednia, jakby była w szklanej kuli.
Królowa śniegu.
Choć niby pogodna, uśmiechnięta to jednak coś mi w niej skrzypi.
I prawdopodobnie  nie są to kości, bo jest młodsza ode mnie o jakieś 5 lat tak "na oko", choć z drugiej strony szczupła taka, zero tłuszczyku to może i skrzypieć.



PS. Błagam nie traktujcie tego wpisu ani trochę poważnie.
Dobrze będzie, a  spotkanie było udane.

14 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że będzie kartkówka, myślę że u nas też tak zrobią, z zaskoczenia wyjmujemy karteczki... brr
    Na samą myśl o szkole mam dreszcze, ale przy dziecku panuję nad sobą, niech ma własny ogląd na sytuację jak już zacznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nawet lubiłam kartkówki i klasówki, już wolałam to niż odpowiadanie przy tablicy;-P

      Usuń
  2. He he no karteczki obowiązkowo. Oby bylo tylko och i ach 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same ochy i achy spowodowałyby niechybne przesłodzenie i znużenie, na pewno coś będzie się dziać;-)

      Usuń
  3. Oceny były? zaliczyłaś? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, a czy zaliczyłam okaże się we wrześniu, albo będzie świetlica i jedzenie albo nie;-P

      Usuń
  4. Cieszę się że spotkanie udane i ze och i ach! I niech tak zostanie. My za rok do pierwszej klasy, i wtedy dopiero się zacznie! Póki co rok względnego spokoju... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minie Ci ten rok ani się obejrzysz, ja też myślałam,że to jeszcze daleko, a tu szast prast i trzeba było podjąć decyzję.

      Usuń
  5. Hehe. Dziękuję za poprawę humoru... ;)

    P.S. Kartkówka zaliczona? ;)))

    Szminka

    OdpowiedzUsuń
  6. może ta wychowawczyni jest nieśmiała i dlatego to pierwsze wrażenie takie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieśmiała wychowawczyni? i ona zamierza sobie poradzić z dziećmi?
      A tak poważnie, to nie jest jej pierwsza pierwsza klasa, nie wiem czy to nieśmiałość, ale jest jakaś taka nie wiem no jakaś nie taka

      Usuń
  7. wychowawczyni się otorbiła po poprzedniej bandzie rodziców...Pewnie w kość jej dali mocno;>>>>

    OdpowiedzUsuń
  8. No to się zaczyna.:))) Życzę, żeby było jak najwięcej plusów, choć to nie jest łatwe. Dla wszystkich...:)))

    OdpowiedzUsuń