piątek, 12 maja 2017

O szkole


Tekst się szybko zdezaktualizował. Nie ma miejsca w żadnej szkole, musimy wybrać swoją, rejonową, obwodową czy jak ja tam zwał.
Kurwa jak w PRL: bez zameldowania nie ma szkoły, nie ma pracy.....

Moja najstarsza córka w tym roku idzie do pierwszej klasy jak mi ktoś teraz policzy to ile ja mam lat to obiecuje dać w psyk przy najbliższej okazji. Jeśli się dostanie, bo okazuje się, że to nie jest takie oczywiste.
W tym roku kończy 6 lat, a więc idzie do szkoły rok wcześniej niż to konieczne tak wiem, jestem złą matką, ale dobrze mi z tym- to jeden problem, a drugi chyba nawet większy to ten, że wybraliśmy szkołę w obrębie której nie mieszkamy. Uroki mieszkania na zadupiu, żeby to chociaż był zaścianek...
Długo zastanawialiśmy się do której szkoły posłać dzieci. Mieszkamy prawie 40km od pracy,  szkoła do której wg znaków na niebie i ziemi powinniśmy należeć znajduje się 12 km od nas, jest to wiejska szkoła, w której brak jest świetlicy, autobus zabiera dzieci z przystanku ok 7:45 szkoła zamykana jest na cztery spusty wraz z odjazdem autobusu o 15:25. Wiadomo- odpada z przyczyn organizacyjnych nie damy rady, żeby nie wiem co: dojazd do pracy zajmuje ok 40 minut w jedną stronę, dzień pracy ma 8 godzin, doliczyć jeszcze trzeba dowiezienie i odebranie Młodszej z przedszkola. Pomiędzy domem a pracą jest jeszcze kilka szkół- odpadają z tego samego powodu- brak świetlicy, brak zajęć dodatkowych. Padło więc na szkoły miejskie, których do tej pory były trzy. Nie znam tutejszych ludzi na tyle, żebym była zorientowana w opiniach o placówkach, rodzice dzieci przedszkolnych od czasu do czasu delikatnie między sobą poruszają ten temat i wygląda na to, że w większości rodzice wybierają szkołę nr 3, a uzasadniają właśnie tym że znajduje się na wsi i jest mała, oraz że "chodzą o niej dobre słuchy". Byłoby raźniej, gdyby córka chodziła z kimś z grupy do tej samej szkoły, ale jednak szkołę NR 3 też wykreśliliśmy z kręgów zainteresowań- po pierwsze zajęcia odbywają się w systemie zmianowym, bo owszem szkoła mała, ale dzieci dużo, po drugie I i II klasy mają duże szanse na świetlicę, ale powyżej IV klasy- w zależności od wolnych miejsc, no i jeszcze jedno, patronem szkoły jest katolicki święty- nie żebym coś miała przeciwko patronowi, ale szkoła cała jest w ten sposób ukierunkowana - tak wywnioskowałam  z tego, czym szkoła chwali się na stronie czyli konkursy, olimpiady i inne o tematyce religijnej, a ja uważam, że od tego jest kościół a nie szkoła.
Pozostały nam więc dwie szkoły miejskie. Ewentualnie dwie prywatne, ale niestety te z powodów finansowych odpadły od razu. Do obydwu chciałam złożyć dokumenty bo wiadomo łatwiej się wykreślić niż dopisać.
Ta cała reforma jest zupełnie chora.
Nikt nic nie wie, rekrutacja była u nas przesunięta, w dodatku sekretariaty nie potrafiły udzielić żadnych odpowiedzi na pytania bo same nie wiedziały jak to ma wyglądać. Kiedy w końcu podjęto uchwalę i szkoły mogły zacząć rekrutację (dla dzieci mieszkających w obrębie nie jest to ważne bo i tak zostaną przyjęte, ale dla tych spoza terenu -kluczowe) okazało się, że nie jest to takie oczywiste, że dostaniemy się do szkoły, którą wybraliśmy, bo -nawet jeśli będą miejsca -to o decyzji może zaważyć to, w obrębie której szkoły znajduje się firma, w której pracuję.  Śmieszne czy straszne, nie wiem? Jak na złość firma obecnie znajduje się w obrębie nowo utworzonej podstawówki powstałej po przekształceniu gimnazjum- abstrahując od tego, że nowa szkoła podstawowa w ogóle nie przeprowadzała rekrutacji, więc zapewne dzieci zostaną automatycznie z innych szkół przeniesione zgodnie z nowym podziałem na obręby.
Tak czy inaczej dokumentację do szkół zaniosłam przy okazji licząc na to , że pierwsze wrażenie pozwoli podjąć decyzję którą szkołę byśmy woleli jeśli w ogóle będziemy mieć wybór.
Szkoła nr 1.
Budynek duży, brama otwarta, ochrona nawet jakaś siedzi w środku, nie ma co się dziwić zimno jest to gdzie ma siedzieć?, sekretariat na górze, nikt mnie nie zatrzymuje, nie pyta o nic, w zasadzie każdy może wejść i wyjść kiedy chce nie wzbudzając większego zainteresowania, no może nie każdy może gdybym była długonogą blondynką to ktoś by się obejrzał. Z tyłu szkoły remont i budowa, kiedyś będzie tu może i fajnie, ale na razie dupa i kamieni kupa. 
Pani w sekretariacie przypomniała mi czasy studenckie. Oj zdecydowanie bardziej pasuje do dziekanatu.
-6 lat? a to nie lepiej poczekać?
-ale u nas nie będzie klasy tylko dla sześciolatków. (nie ważne, że burmistrz się chwali wszem i wobec, na stronie miasta, że w tej właśnie szkole powstaje taka klasa)
-ale dlaczego tutaj? to nie macie szkoły bliżej?
Pierwsze wrażenie więc nie rzuciło na kolana, chyba że z rozpaczy.
Plus dla Pani , że w kontaktach mailowych jest bardzo uprzejma i bardzo szybko odpisuje na wiadomości.
Szkoła nr 2.
Pod szkołą okazało się, że szkolna brama otwarta jest tylko w wyznaczonych godzinach, poza tymi godzinami bramę otwiera sekretariat. Pani w sekretariacie bardzo uprzejma i uśmiechnięta, nie powiało dziekanatem nie zadawała pytań typu: czego tu?  Poinformowała mnie, że dyrekcja uprzejmie prosi rodziców o wstępne zadeklarowanie czy dziecko będzie uczęszczało na religię czy na etykę, czy może na jedno i drugie? Mam tylko nadzieję że nie prowadzi ich ta sama zakonnica.
Pierwsze wrażenie zepsuła nieco pani dyrektor, która mnie telefonicznie uświadomiła, że nasz rejon to będzie nowo powstała szkoła, ale ciągle mam nadzieję, że może zostanie zakwalifikowana właśnie tutaj.

A kiedy będzie wiadomo, czy któraś ze szkół przyjmie moje dziecko?
Uchwała rady mówi tak:
Podanie do publicznej wiadomości przez komisję  rekrutacyjną  Listy kandydatów zakwalifikowanych i kandydatów niezakwalifikowanych do 12 maja 2017 r. do godz.12:00.
W związku z czym uzyskałam informację, że listy zostaną wywieszone dziś, tuż przed godz 12.

20 komentarzy:

  1. Czytam jak bajke o zelaznym wilku. Jak dobrze, ze juz nie jestem matka dziecka w wieku szkolnym. Strasznie to wszystko pogmatwane:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczytalam Twoj dopisek na gorze juz po opublikowaniu komentarza i chyba sie we mnie krew zagotowala.

      Usuń
    2. ja na razie siedzę i rycze:(

      Usuń
    3. jak na razie nie wiem co powiedzieć....

      Usuń
  2. :/ Jest chyba jeszcze szansa, że zwolni się miejsce w którejś z tych szkół. Może któreś z dzieciaczków zapisane było, np. do obydwu szkół i teraz będą musieli wybrać jedną.

    P.S. Policzyłam, wyszło mi 18. Po pysku chyba nie dostanę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie ma szans, pani dyrektor mówiła, ze w związku z tymi zmianami, z nowymi szkołami itp w tym roku tak naprawdę to dyrektorzy wszystkich naszych szkół wspólnie robili tę rekrutację, i stąd wiem (nieoficjalnie) że nie dostała się do tej drugiej szkoły. Nieoficjalnie bo szkoła nr 1 robi z rodziców idiotów- dosłownie w piątek pani powiedziała mi, ze listy opublikują w poniedziałek, a może wtorek, bo oni mają jeszcze czas, a do piątku to komisja miała czas, żeby wybrać (patrz skopiowany z uchwały rady miasta tekst powyżej)- i w innym wypadku to bym im to powiedziała, ale teraz to wiadomo może jednak się okazać że jakimś cudem odwołanie poskutkuje czy coś.

      Usuń
  3. Uuuuuu no to kiepsko..... Ja dałam Przemka jeszcze do zerówki niby panie stwierdzily że może iść do 1 klasy ale podjęliśmy decyzje samolubnie że szkola do 13 tylko. Na świetlicę sie nie dostanie bo tylko dzieci rodziców pracujących wiec sie nie załapie a w przedszkolu do 16 może być. Ot cała prawda....
    A co do Was może się da coś zrobić jeszcze? Wszak zawsze sa dwie listy? Może na tej drugiej uda sie załapać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie napiszę odwołanie, ewentualnie znów złożę dokumenty w sierpniu, zobaczymy. Raczej nie duże szanse, ale jeszcze jakaś iskierka nadziei się tli.

      Usuń
  4. Szkołą aż tak bardzo się nie przejmować - jak się nie dostanie z odwołania, to nie wysyłać. Siedmiolatki mogą od autobusu do domu spokojnie dojść, nic się nie stanie. Sześciolatkom, zgodnie z naszym prawem nie wolno bez opieki!
    Te dodatkowe zajęcia, poza szkołą muzyczną to jeden wielki bzdet i szkoda sobie głowę zawracać. Jak sami nie zadbacie, nie nauczycie, albo nie dostarczycie dziecka na prawdziwe zajęcia z plastyki, tańca czy czegokolwiek innego, to w szkole będzie jedno wielkie NIC! Podobnie z programem i wiedzą ogólną, czyli rozwojem edukacji - bez złudzeń - jeżeli nie dacie sobie rady sami, to nikt wam nie pomoże za żadne pieniądze. Poza tym uważajcie żeby nie przeciążyć dziecka zbędnymi obowiązkami, a za zbędne można uznać wiele rzeczy, w tym chodzenie na angielski - chyba że młoda będzie wyraźnie się nudzić, albo popadać w podłe zwyczaje i towarzystwo.

    Co do wieku, to ty już stara gropa jesteś!!!! Masz pewnie tyle co i nasze dzieci?! :D :D :D
    Jako zła matka, która wysyła dziecko w wieku sześciu lat do szkoły, masz czego chciałaś! Teraz bądź dobra i nie wysyłaj!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się nie przejmować. Z przedszkola musi odejść bo tak było zgłoszone, że będzie do kwietnia, może pójść do zerówki drugi raz lub do szkoły, ale na jedno wychodzi skoro nie ma miejsc. Do autobusu jestem ja w stanie odstawić i na wydechu do przedszkola i do pracy zdążę, ale co po lekcjach? Przyjedzie o 15.30 i co dalej, jeśli ja jestem w domu o 18.00-18.30? raz w tygodniu to można wspomóc się sąsiadką, ale codziennie?
      A co do dodatkowych zajęć to nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli lekcje skończą się załóżmy o 14, a dziecko jeszcze przez 3 godziny musi siedzieć na świetlicy to każde dodatkowe zajęcia są urozmaiceniem, owszem jeśli się chce aby dziecko rozwijało się bardziej w jakimś kierunku to trzeba zapłacić za zajęcia pozaszkolne, ale nie każde zajęcia muszą temu służyć, czy nie mogą być po prostu takie, które dziecko zwyczajnie będzie lubiło i które sprawią, że to czekanie nie będzie takie nudne? Nie każdy rodzic ma bzika na tym punkcie ;-)

      Z tym wiekiem to jednak się narażasz, pamiętaj, ze niedługo się zobaczymy;-P
      A co do wysyłania: nie mogę nie wysyłać, jeśli mam informację od wychowawczyni, że dziecko na zajęciach się nudzi, że zrobi zadanie i czeka aż reszta dokończy swoje, to czy mam prawo zafundować jej drugi rok tego samego? Wolę być tą złą, natury nie oszukasz;-)

      Usuń
    2. Jeżeli się nudzi w przedszkolu i chce pójść, to powinna i nic twoje "zło" tu nie ma do rzeczy.
      Zawsze mnie zadziwiało, dlaczego był taki problem z wysyłaniem sześciolatków do szkoły, podobnie jak dla odmiany głupim był pomysł ich wysłania obligatoryjnego. Teraz znowu wróciły problemy. Czy nasz system szkolny kiedykolwiek zsensownieje?
      Podobnie tez jest ze szkołami (jako budynkami) - polikwidowano małe szkoły, ograniczono zajęcia, wreszcie pozostawiono ogromne klasy, co za moich czasów miało być przejściowe tylko. W kontekście szarpaniny programowej i organizacyjnej, to ja naprawdę nie wiem jakim cudem to jeszcze jakoś funkcjonuje?
      Też się cieszę na spotkanie! :D :D :D

      Usuń
  5. tam gdzie pracuję do pierwszej klasy chodzą pięciolatki i nie wyglądają na nieszczęśliwe,
    a jakie jest zdanie Starszej - chce do szkoły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, bo Twoja szkola dziala na zachodnich zasadach. U nas tez dzieci ida do pierwszej klasy w wieku 5 lat i nic im sie nie dzieje:))

      Usuń
    2. Pewnie, że chce. Serce mi pękło, jak musiałam jej powiedzieć że nie dostała się do szkoły na razie a tu łzy jak grochy, bo ona tak czeka, żeby w końcu pójść obejrzeć tę szkołę, pyta codziennie czy na pewno po wakacjach będzie w pierwszej klasie.
      Rozumiem ją, też tak miałam, pamiętam jak nie mogłam się doczekać jak się skończą wakacje, ku zgorszeniu mojej siostry;-P

      Usuń
  6. Och szkoła Młodszego jak szedł do I klasy była czynna TYLKO i AŻ do 15:30 (świetlica ofkors tak samo). Więc chcąc nie chcąc trzeba było załatwić specjalną opiekę. Ja pracowałam do 16:00, najszybciej mogłam go odebrać ok. 16:30. I tak uważam, że miałam znakomite warunki. Poza tym nie mozna było przywieźć dziecka do szkoły wcześniej niż o 7:30.
    Oczywiście żeby dziecko mogło pobyć w szkolnej świetlicy musiałabym pierdylion zaświadczeń dostarczyć (w tym od pracodawcy w jakich godzinach pracuję), a na obiady Młody się i tak nie załapał, bo było dużo dzieci UPRZYWILEJOWANYCH, których SAMOTNE i niepracujące mamuśki pół dnia na zakupach były, u kosmetyczki i na tipsach ale obiadu gówniarzowi zrobić nie miały czasu. Ja się dowiedziałam od dyrektorki, że mam wystarczająco dużo czasu, a to, że 7-letnie dziecko ciepły posiłek zje dopiero o 18:00 to cóż...nie jej problem.
    Niedaleko szkoły było prywatne przedszkole, z którego była oddelegowana specjalna opiekunka do odbierania dzieci ze szkoły. Przedszkole utworzyło specjalny oddział dla tych dzieci (za okropnie duże pieniądze !!! + obiady dla dziecka) i dzieci tam odrabiały lekcje, miały normalne zajęcia typu plastyczne, plac zabaw, taneczne, piosenki itp. Grupa oczywiście mieszana, dzieci z I, II i III klasy. Odseparowane od dzieci przedszkolnych.
    To było zbawienie po prostu, bo nie mam pojęcia co bym zrobiła.

    Teraz w starej podstawówce Młodszego świetlica jest do 18:30, a dziecko można przywieźć przed 7:00. Po latach protestów i skarg rodzicow szkoła nareszcie dostosowała się do współczesnych wymogów. Bo który rodzic dzisiaj pracuje do 15:00 ?

    Ale powiem tak: za żadne skarby nie chciałabym mieć dzieci teraz. Te karkołomne wygibasy żeby dziecko spełniało obowiązek szkolny a zewsząd tylko kłody pod nogi ... O nie, dziękuję !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja głupia nie myślałam, że to takie wyzwanie jest. Wg planu miało być wszytsko jak trzeba: na 8 odwożę jedną do szkoły, drugą do przedszkola, o 17 odbieram jedną ze szkoły drugą z przedszkola, a tu zonk. Tak sobie myślę, że chyba najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji byłoby się zwolnic z pracy i iść na zasiłek, plus do MOPS po wsparcie, oddać dziecko do szkoły rejonowej, odprowadzać przed 8, odbierać po 15, i jeszcze na przedszkolu bym zaoszczędziła, bo na państwowe też szans nie miałam i chodzi do prywatnego. Miałabym czas dom ogarnąć i może nawet od czasu do czasu paznokcie bym pomalowała...

      Usuń
    2. pomysł nie głupi;))) A jeszcze strzelić sobie kolejne dziecko i kolejne korzyści lecą i żyjesz se wygodnie i na bogato ciotka;)))

      Usuń
    3. o jakiej 15, pierwsza klasa w podstawówce ma zajęcia do 12, ze cztery lekcje najwięcej i do domu

      Usuń
    4. No cóz, jedynym wyjściem jest zatrudnienie opiekunki.
      Jak Młodszy był w zerówce to miałam taką panią, która mi go odbierała i odprowadzała do domu. Przedszkole było czynne do 16:00, a ja o tej godzinie dopiero wychodziłam z pracy, więc miałam poslizg od 15 do 30 minut.
      Oczywiście dzisiaj to samo przedszkole jest czynne do 18:30.
      Ot taka mała niesprawiedliwość.
      Nie otrzymałam nic: ani becikowego, ani nigdy książek za darmo, ani szkoła czy przedszkole nie pracowały w jakichś normalniejszych godzinach, ani 500+ nie dostanę... no zyć nie umierać, hehehe
      Najbardziej było mi przykro gdy Młodszy kończył 3 klasę podstawówki to obydwa młodsze roczniki dostawały już książki za darmo ze szkoły.
      Potem jak Młodszy kończył gimnazjum to książki dla młodszych roczników też były bezpłatne.
      A ja płaciłam za wszystko przez 9 lat.
      Oczywiście teraz kiedy książki są najdroższe i Młodszy jest w szkole średniej to rząd na pomysł bezpłatnych książek w szkołach średnich nie wpadnie :P

      A może spróbuj poszukać meldunku w okolicy szkoły, którą chciałas dla córci ?
      Ja tak załatwiłam lepszy rejon dla Młodszego w gimnazjum. Moja kolezanka zameldowała syna u swojej kolezanki żeby też poszedł do innego gimnazjum niż podlegał z rejonu.
      Może ktoś z pracy by wam mógł pomóc ? Zawsze są w otoczeniu dobrzy i zyczliwi ludzie, zawsze :)

      Usuń
  7. toż to paranoja jakaś! my pozostajemy w przedszkolu ( głównie z wygody) ale zapewniano nas, że w szkołach dużo miejsc i w związku z tym, że 6 latki mogą pozostać w przedszkolu to w szkołach będzie dużo wolnych miejsc... A tymczasem w szkołach miejsc brak, w przedszkolach miejsc dla 3 latków brak... masakra jakaś! Trzymam mocno kciuki! mujer

    OdpowiedzUsuń