piątek, 19 maja 2017

O szkole czyli dalszy ciąg nastąpił....

Nowo powstająca szkoła, która do tej pory była gimnazjum, przyjęła nas niemal z otwartymi ramionami. Powiem tak: lepsza taka niż żadna, nie będę wybredna i biorę co dają, aczkolwiek mam poczucie że nie daję dziecku, tego co najlepsze tylko jakiś półśrodek. Może się mylę, ale na dzień dzisiejszy tak właśnie myślę, być może - i oby- z czasem moje zdanie ulegnie zmianie....
Boję się,  pewnie ze się boję, bo nie wiadomo jak to będzie, bo cała ta "reforma" potrzebna jest jak dziura w moście, w dodatku kompletnie jest nieprzygotowana. Nikt nie wie jak to będzie wyglądać w praktyce, nauczyciel ledwie kilka dni temu został przydzielony, szkoła nie jest przystosowana dla takich małych dzieci, w odróżnieniu od tej, na której tak mi zależało. Budynek jest duży, brama otwarta jest cały czas, podwórko jest małe i w zasadzie służy do parkowania samochodów, bo nie ma miejsc parkingowych przy ulicy, boiska chyba nie ma, jest sala gimnastyczna, ale wiadomo, że to nie to samo.  Do sekretariatu trudno trafić i bez pomocy pracowników miałabym z tym nie lada problem, a co dopiero sześciolatka? Za to pani w sekretariacie bardzo uprzejma i rozmowna. Dzień otwarty w szkole już był, zanim się okazało jakie szopki nas czekają, ale mamy przyjść w dowolnym czasie obejrzeć sobie szkołę, poznać panią dyrektor.
Do szkoły nr 2 złożyłam pismo, na razie czekam.
Szkołę nr 1 skreślam definitywnie, zraziłam się, bo robią z rodziców idiotów.
Tak że ten tego: czas przyniesie rozwiązanie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz