wtorek, 7 marca 2017

Zadzwońcie do swoich bliskich

Ciężko jest.
Bardzo ciężko.
Nie przypuszczałam doprawdy, że cokolwiek może człowieka aż tak boleć.
Każde wspomnienie jest jakby w serce ktoś wbijał setki igiełek, oczy wilgotnieją natychmiast, a w skrajnych chwilach nie daje się powstrzymać szlochu.
Wspomnienia związane z Tatą są wesołe, pogodne, tak jak on był zawsze radosny.
Bezkreśnie smutna, wstrząsająca jest świadomość, że to już tylko wspomnienia.
Że żadna chwila się już nie powtórzy, że nie usłyszę więcej jego głosu,  jedynie to ostatnie "Halo" nagrane przypadkiem na poczcie telefonu...
Nieodwracalność.
Ach jak boleśnie jest sobie to uświadomić.
Kilka dni temu były jego imieniny, imieniny na które nigdy nie musiał nikogo zapraszać, a zawsze dom pełen był gości.
Ech ile bym dała, aby móc odwrócić czas, ale się nie da.
W tym roku znicz, i prymulka w koszyczku postawiona wśród masy zeschłych kwiatów pogrzebowych.
I bunt, bo nie tak miało być!
I łzy.
I kawa, jak zawsze w domu, jak zawsze w szklance i jak zawsze w kuchni.
I jak nigdy pustym domu.
Bezgranicznie pustym.

Zadzwońcie, pojedźcie do swoich bliskich: do swoich mam i ojców, do swoich babć, dziadków i dzieci, przyjaciół...
Ta nieodwracalność jest nieskończenie bolesna