piątek, 23 września 2016

Bardziej nie o urodzinach.

Młodsza córka miała urodziny kilka dni temu. 
Wiadomo: Jest cudna! I gada, gada, gada, gada...

Pamiętam ten czas dwa lata temu: był niedzielny poranek, świeciło słońce, ostatnie letnie promienie. 
Starsza córka została u dziadków, Asterix odstawił mnie na izbę przyjęć i wrócił do swoich obowiązków.
Jechaliśmy do szpitala spokojni, umówiona zaufana położna, ta która towarzyszyła i pierwszej córce w przyjściu na świat, wspaniała pani Magda.
Ten sam szpital, ta sama sala, te same pytania, wszystko już znałam, wiedziałam, że o wszystko mogę zapytać, że na pewno chcą i dla mnie i dla dziecka jak najlepiej. 
Było miło, choć był moment, kiedy aparatura zaczęła przeciągle piszczeć, a w kilkanaście sekund kilkuosobowa załoga zmaterializowała się na sali, mimo to żartowaliśmy z lekarzami jeszcze na stole operacyjnym. Słyszałam uspokajające słowa, wiedziałam, że mogę spokojnie oddać życie swoje i Małej w ich ręce, nie bałam się, no może tylko tego, że jak spadnę s tego wąskiego stołu, to dźwig jakiś będą musieli wezwać (nie spadłam ;-p).
Żadna trauma, wspaniałe przeżycie, ból pooperacyjny szybko minął, dziś wspominam całe zdarzenie naprawdę z radością. I na brak więzi z dziećmi, tak z jedną jak i z drugą narzekać nie mogę.
Mogę zatem powiedzieć, że jestem Szczęściarą!
Polecam lekturę: 

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Młodej.Podobno życzenia i prezenty śmiało można przyjmować tydzień przed i tydzień po, he he he;-)

      Usuń
  2. Wszystkiego Najlepszego dla Malutkiej!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To urodzinowe serdeczności !

    OdpowiedzUsuń
  4. A o chazanie przeczytałam dopiero teraz, nie dostałam dzisiejszej GW...nie skomentuje, bo brak mi słów, nie boję się juz o siebie, ale mam córkę i wnuczkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chazan to jedno, ale wiele jest takich lekarzy o podobnych poglądach, naprawdę uważam, że miałam szczęście że trafiłam do tamtego szpitala, do tamtych lekarzy, nie wszyscy mają tyle szczęścia.
      Osobiście znam co najmniej kilka podobnych historii, jak te z artykułu, nie wiem tylko w imię czego: poglądów? statystyk? czy pieniędzy, które w kopercie do kieszeni nie trafiły?

      Usuń
  5. Młodsza! Sto lat kochanie, spóźnione, ale z serca <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja także przyjścia na świat moich chłopców wspominam z rozrzewnieniem, mimo boleści chwilami dość przenikliwymi, o których też pamiętam :)
    Radosnego dzieciństwa dla córeczki ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ból fizyczny da się przeżyć, gorzej jeśli temu towarzyszy brak wsparcia psychicznego, albo nawet zamiast wsparcia jest cios za ciosem:-(
      Biegnę zatem zobaczyć, co u Twoich chłopców;-)

      Usuń
  7. Ja także przyjścia na świat moich chłopców wspominam z rozrzewnieniem, mimo boleści chwilami dość przenikliwymi, o których też pamiętam :)
    Radosnego dzieciństwa dla córeczki ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Sto lat dla Malutkiej :)

    Oj, kochana, przywołałaś wspomnienia. ;)
    Powiem Ci, że naprawdę miło wspominam poród córki (cc). Za to o końcówce pierwszej ciąży wolałabym zapomnieć... A niestety nie da się... Niby nic aż tak strasznego się nie wydarzyło, ale nigdy nie zapomnę tego strachu o syna... Lekarze (ordynator i zastępca) uważali, że każda kobieta powinna rodzić sn. No "niestety" ale ja naprawdę nie nadaję się do rodzenia dzieci sn i sama nigdy bym nie urodziła.

    Szminka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszego Mały Skrzacie :) Ja też miałam dwa razy cc i jakoś nie czuję żebym więzi z dziećmi nie miała, do tego obie były karmione piersią (o pokarm trzeba trochę powalczyć, bo jednak przy sn sam przychodzi ale da się). A konowałów pokroju Chazana to się powinno pozbawić praw do wykonywania zawodu.

    OdpowiedzUsuń